niedziela, 13 stycznia 2013

009.

Biegałam za nim dobre 10 minut i już miałam serdecznie dość, usiadłam z powrotem na fontannie pochylając się i oddychając głęboko.
-co Kiara się zmęczyła.? – zapytał obejmując mnie ramieniem i śmiejąc się ze mnie
-bardzo. – powiedziałam uśmiechając się szeroko
Nagle wpadłam na genialny pomysł. Objęłam Justina ramionami udając, że go przytulam, w ten gdy on objął mnie swoimi ramionami popchnęłam go do tylu efektem czego było to, że wylądowaliśmy obydwoje w wodzie. Szybko wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam z niego śmiać. Bieber powoli podniósł się z wody z miną mordercy
-no co Justinku mówiłam, że się zemszczę. – powiedziałam  śmiejąc się jeszcze głośniej
- ha ha ha, bardzo śmieszne. – powiedział wypluwając wodę z buzi
-a wam co się stało ?! -zapytała zdziwiona Destiny
-emm Justina spotkałam karma – powiedziałam robiąc tak zwany wyszczerz
-okeeeeeey, nie wnikaaaam. – powiedziała robiąc minę ` oO ` na co z Justinem zaczęliśmy się śmiać
-ej Dest pomóż mi wstać. – powiedział Just do mojej przyjaciółki
Ta jako oddana fanka oczywiście pomogła swojemu idolowi, ale na jej nie korzyść. Tak jak ja i Bieber wleciała do wody.
-BIEEEEEEEEEEBER !! COŚ TY NAJLEPSZEGO ZROBIŁ !! – wrzeszczała na niego bijąc go po plecach na co ja już płakałam ze śmiechu
-takie ochłodzenie od Mr Bieber’a mistrza wkręcania ludzi – wypiął dumnie pierś
-yhg  em serio.? kto się nabrał na mokrego miśka w efekcie lądując w fontannie ? -zapytałam zakładając ręce na piersi
-ciii.. nic nie mów bo się wyda. – powiedział zasłaniając mi usta
-oj Bieber Bieber. – powiedziałam strącając jego ręce z mojej twarzy i podnosząc tyłek z wody – ludzie podnosić cztery litery no chyba że chcecie być chorzy – powiedziałam uśmiechając się do moich przyjaciół.
To dziwne znam się z Justinem 2 dni i już go nazywam przyjacielem.. a może sobie po prostu to wmawiam. Nie wiem. Ale w sumie co mi szkodzi. Gościu jest zabawny, da się nim normalnie z nim pogadać i nie jest rozpieszczony jak niektóre gwiazdki. Jest normalny i chyba to mnie w nim urzekło.
Kiedy już cała nasz trójka wyszła z fontanny, stwierdziliśmy, że nie będziemy chodzić po mieście cali mokrzy tylko pasowałaby się przebrać. Więc wybraliśmy się w stronę naszych domów. Najpierw odprowadziliśmy Dest, bo do jej domu było najbliżej. Później w kolejności był mój dom, więc pożegnałam się z Justinem krótkim `hej` i poszłam do domku. Kiedy mama mnie zobaczyła najpierw miała zdziwioną minę, a chwilę potem  zaczęła się śmiać. Sama nie wytrzymałam i zaczęłam się zachodzić się sama z siebie. Ściągnęłam buty, które nie były w żadnym miejscy suche tak samo jak reszta mojej odzieży.. cóż się dziwić. Po dwukrotnym wylądowaniu w wodzie..? NIGDY. Pobiegłam szybko na górę ślizgając się przez moje mokre skarpetki. Wzięłam jakieś luźne ciuchy i bieliznę z szafki i wbiłam do łazienki żeby jak najszybciej się umyć i przebrać. Jak to ja nie zajęło mi to długo bo po jakichś 30 minutach wyszłam odświeżona a co najważniejsze sucha.
Byłam cholernie znudzona, więc stwierdziłam, że wezmę laptopa i po surfuję po internecie. Szybko chwyciłam za mojego lapka i włączyłam go. Potem wszystko poszło szybko facebook, twitter i tak mi zleciał czas do 7pm. Napisałam kilka wpisów obrazujących dzisiejszy dzień i znużona położyłam się na łóżku. Szybko urwał mi się film..
Kiedy obudziłam się czułam się jakby mnie ktoś z krzyża zdjął. Wszytko mnie bolało, miałam zatkany nos i do tego było mi strasznie zimno choć ciało miałam gorące. Podniosłam lekko głowę, ale tak zaczęło mi się w niej kręcić że w ciągu 30 sekund znalazłam się `wisząca` nad kiblem. Zwymiotowałam. No to pięknie przeziębiłam się.. przecież jest lato. więc jakim cudem się pytam` – pomyślałam. Powoli podniosłam się z zimnych płytek, umyłam zęby żeby w jakiś sposób pozbyć się tego okropnego smaku w ustach i zeszłam na dół żeby wziąć jakiś leki przeciw bólowe. Powoli zeszłam po schodach mocno trzymając się poręczy żeby przypadkiem nie potknąć się i nie zlecieć na sam dół. Moja mama z siostrą już nie spały, czyli musiało być późno.
-cześć mamo. – wychrypiałam wchodząc do kuchni gdzie mama coś czytała popijając co jaki czas kawą
-Kiara? dziecko ty się dobrze czujesz? – zapytała z troska podchodząc do mnie i dotykając mojego czoła – matko kochana! jesteś rozpalona. zmykaj na górę, do łóżka. zaraz ci przyniosę ciepłą herbatkę i jakieś leki. no żeby się tak urządzić.. – za jej rozkazem poczłapałam do pokoju znów trzymając się poręczy bo znów zaczęło mi się kręcić w głowie ale już nie tak jak wcześniej.
Kiedy położyłam się na łóżku poczułam swego rodzaju ulgę, ale nie trwało to długo, bo zadzwonił mój telefon i znów musiałam się podnieść z łóżka, chwyciłam go, popatrzyłam na ekran `Justin` świetnie-pomyślałam
-słucham – wychrypiałam do słuchawki
-o widzę, że nie tylko ja jestem chory- powiedział do mnie równie `zniekształconym` głosem na co zaczęłam chichotać
-niestety tak.. ciebie też wszystko boli ? -zapytałam kładąc się na poduszkę i ciężko wzdychając
-yhym. a najbardziej głowa i gardło -wyżalił się
-ciekawe jak Dest.. – pomyślałam mówiąc do Justa
-też się nad tym zastanawiałem – powiedział chichocząc
-kochanie ? – zawołała moja mama stojąc w drzwiach
-muszę kończyć, papa- pożegnałam się z Bieberem słysząc krótkie trzymaj się, pa wcisnęłam czerwoną słuchawkę -hmm.? – mruknęłam patrząc na moją mamę
-masz tu lekarstwa, zjedz je, pomogą ci – powiedziałam podając mi 2 tabletki i sok pomarańczowy, popatrzyłam na nią błagalnie a ona się tylko uśmiechnęła -no masz. – wcisnęła mi w dłoń tabletki i kazała mi je połknąć.
Wzięłam najpierw jedną a później kolejną i popiłam obydwie sokiem. Zatrzęsło mną ale po chwili przestało. Czemu? Nie wiem.
-chcesz jakąś kanapkę.? – zapytała mama głaszcząc mnie po głowie jak małą dziewczynkę
-niee, najchętniej to bym poszłam spać, bo się fatalnie czuję – powiedziałam przykrywając się kołdrą
-w takim razie idź spać, jak wstaniesz będziesz się lepiej czuła dobranoc – powiedziała i wyszła z pokoju po cichu zamykając drzwi ja tylko otuliłam się szczelnie kołdrą zamknęłam oczy i usnęłam.

008.

… Szła ciemnym korytarzem nie znając kierunku swojej drogi. Podążała tylko i wyłącznie tam gdzie ją jej nogi miały zaprowadzić. Chwilę potem na końcu długiego korytarza zobaczyła zakapturzoną osobę w blasku światła. Nie wiedziała kim ta postać jest. Jedyne co słyszała to jego głos który wołał `POMÓŻ MI`. Skądś go znała, ale za żadne skarby świta nie mogła sobie przypomnieć skąd. Im bliżej była, tym bardziej głos się nasilał, ale postać oddalała. Dziewczyna była przerażona. Coraz głośniejsze nawoływanie zmusiło ją do tego aby zatkała uszy. `JAK MAM CI POMÓC` dziewczyna w jakiś sposób próbowała nawiązać kontakt  z głosem, ale jedyne co słyszała to `POMÓŻ MI`.  Była bezradna. Z jej oczu napływały łzy, ponieważ chciała pomóc głosowi, ale nie wiedziała jak ponieważ nie mogła nawiązać z nim kontaktu, z bezsilności upadła na ziemię i zaniosła się jeszcze większym płaczem lecz nagle..

-Kiara Kiara ! obudź się ! Kiara – krzyknęła moja przyjaciółka, budząc mnie z tego okropnego snu
-c-c-o się dzieje. ? – zapytałam wystraszona podrywając się z łóżka
-krzyczałaś i płakałaś przez sen – powiedziała Destiny patrząc na mnie z zatroskaniem w oczach
Dotknęłam moich policzków, rzeczywiście mokre. Czyli jednak płakałam.
-miałam dziwny sen. – powiedziałam kładąc się z powrotem na łóżko
-opowiadaj. – zachęciła mnie kładąc się obok mnie i patrząc na mnie z zaciekawieniem
-śniła mi się jakaś postać, która wołała o pomoc, ale w żaden sposób nie mogłam tego zrobić. choć bardzo chciałam. to było straszne. do tego ten krzyk. ygh. coś okropnego. – na samą myśl o tym śnie przechodziły mnie ciarki
-faktycznie dziwny. – powiedziała Dest – dobra chodź idziemy na śniadanie, coś czuję, że mama robi gofry – na bąknęła moja przyjaciółka
-gofry. ! – wrzasnęłam, szybko podnosząc się z łóżka – to co my tu jeszcze robimy, idziemy na dół – powiedziałam łapiąc moją przyjaciółkę z rękę i zbiegając szybko po schodach do kuchni gdzie urzędowała mam Destiny.
-dzień dobry dziewczynki. – uśmiechnęła się do nas
-hej mamo
-dzień dobry. – grzecznie się przywitałam i usiadłam obok przyjaciółki przy stole
-wyspałyście się.? – zapytała pani McCartney
-taaak, nawet bardzo. – odpowiedziałam uśmiechając się do niej na co Destiny potwierdziła moją odpowiedź
-no dobrze, nie będę już was zadręczać moimi pytaniami, smacznego. – powiedziała do nas i podała nam talerz z goframi i wyszła z kuchni
-dziękujemy. – krzyknęła Destiny w stronę mamy choć nie sądzę,że usłyszała
Nałożyłam sobie 2 gofry i nałożyłam duuużą ilość bitej śmietany. mmm. Kocham.
-jesteś uzależniona od bitej śmietany. – stwierdziła moja przyjaciółka śmiejąc się ze mnie
-hej, to nie prawda po prosu bardzo ją lubię. – powiedziałam gryząc kolejny kawałek gofra
-jasne bo ci uwierzę jaki normalny człowiek je bitą śmietanę do szarlotki, lodów, naleśników, gorącej czekolady, gofrów, babeczek.. – zaczęła wymieniać
-dobra już dobra, skończ.. może jestem troszeczkę uzależniona – odpowiedziałam na co Dest popatrzyła na mnie z pod byka – dobra jestem uzależniona
-no i to chciałam usłyszeć – powiedziała moja przyjaciółka z satysfakcją  na co ja ją trzepnęłam w ramie
Po zjedzonym śniadaniu wróciłyśmy do pokoju dziewczyny i ścigałyśmy się kto pierwsz zajmie łazienkę. Tym razem ja byłam pierwsza. HA ! Byłam szybsza. Umyłam szybko żeby, rozczesałam włosy, które stały na wszystkie strony świata i związałam je w luźnego warkocza. Ubrałam krótkie poszarpane spodenki, luźną koszulkę z napisem`SWAG` i moje kochane czarne Vansy. Kiedy wyszłam do łazienki wparowała Destiny i zajęła się sobą. W czasie kiedy moja przyjaciółka odbywała poranną toaletę zadzwonił mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz `Justin`.
`co on może chcieć. ?` – pomyślałam
-słucham. ? – odebrałam
-hej Kiara. co robisz. ? – zapytał radosnym głosem
-heeeeeeej. w sumie to nic siedzę z Destny u niej. a dlaczego pytasz. ? – zapytałam mrużąc oczy, choć on tego i tak nie wiedział ale okeyyy
-a tak sobie myślałem, że może się spotkamy w parku, wiesz żeby pogadać.- zaproponował nieśmiało
-jasne czemu nie. ale biorę ze sobą Destiny, więc ostrzegam. najlepiej miej na sobie zbroję, albo ochroniaża. – zaśmiałam się a on mi wtórował
-dobra, zbroja raz. to o której macie czas. ? – zapytał
-może o 14 ? – zapytałam, była godzina 12 więc byłam pewna że do 14 Dest z łazienki wyjdzie, z nią nigdy nic nie wiadomo
-no to do 14 pod fontanną.?
-no to do zobaczenia. -powiedziałam i pożegnałam się z chłopakiem
-do zobaczenia. – powiedział i się rozłączył
`no to teraz czekamy,aż Dest wyjdzie z łazenki. to sobie trochę poczekam` – pomyślałam
Od kąd pamiętam moja przyjaciółka zawsze długo siedziała w łazience. To było czasami naprawdę bardzo denerwujące, ale z czasem się przyzwyczaiłam.
-ok, już jestem. – powiedziała McCartney, kiedy już wyszła z łazienki czekajcie ile minęło.. godzinę, no coś koło tego
-nareszcie. za chwilę idziemy do parku. – powiedziałam pakując moją piżamę i wczorajsze ubrania do torby
-spoko, a co tam będziemy robić. – zapytała wkładając
-nie wiem Justin chciał się spotkać – powiedziała czekając aż Destiny wybuchnie a ja się trochę pośmieję, wiem jestem wredna
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! ŻARTUJESZ. ?! -krzyknęła
-nie nie żartuję, ale proszę cię nie wrzeszcz. – powiedziałam zatykając uszy
-zaraz zemdleję. – powiedziała machając sobie ręką przed twarzą chcąc się ochłodzć
-hahahahahahahahahahahahaha jesteś dziwna. – śmiałam się z niej, boże widzisz a nie grzmisz
-ej to nie jest śmieszne. on jest taki boski,że po prostu.. ahh. – rozmarzyła się i zrobiła taka śmieszną minę,że po prostu nie wytrzymałam i zaczęłam się tak śmiać, że aż przewróciłam się na łóżko
-rozwalasz mnie wiesz. – zwróciłam się do niej ocierając łzy – dobra choć, idziemy. -podniosłam się z łóżka i pociągnęłam moją zamyśloną przyjaciółkę w stronę drzwi i wyszłyśmy z jej pokoju, a później z domu.
Szłyśmy sobie spokojnie, ponieważ do parku w sumie nie miałyśmy aż tak daleko to nie wiedziałam potrzeby śpieszenia się, bo wiedziała, że jeśli nawet byśmy przyszły chwilę później Justin nie odezwałby się ani słowem. Po 30 minutach wysłuchiwanie tego jaki to Justin jest boski, kochany. Jak cudowne ma włosy, uśmiech, zęby, uszy, Jerrego.. żałowałam że nie zabrałam ze sobą słuchawek. Na szczęście chwilę potem zobaczyłam fontannę i chłopaka zapatrzonego w swój telefon wiedziałam, że to Justin.
-hej Justin. – zagadałam a on podniósł głowę
-heeeeeej. – przeciągnęła Dest
-no cześć dziewczyny, jak tam. ? – zapytał chowając telefon do kieszeni swoich spodni
-nic specjalnego. nudziło się nam więc przyszłyśmy. – odpowiedziałam a Dest tylko pokiwała twierdząco głową patrząc na Biebera jakby zaraz miała się na niego rzucić
-mi też się w domu nudziło więc pomyślałem, że może się z wami spotkam. w końcu Destiny to moja fanka. prawda. ? – zapytał uśmiechając się do mojej przyjaciółki uśmiechem który powala miliony dziewczyna na kolana
-tak tak tak, jestem twoją największą fanką. ! – krzyknęła uradowana na co się zaśmiałam
-oj jest. całą drogę mówiła o tym jaki jesteś cudowny. – powiedziałam na co Destiny zrobiła wyszczerz w stronę Justina
-awww.. to miłe. kurcze jak jak kocham moich beliebers – westchną chłopak i poklepał miejsce obok siebie na murku fontanny gdzie usiadłyśmy, ja po jednej stronie a Dest po drugiej.
Justin i Destiny sobie spokojnie rozmawiali co mi w ogóle nie przeszkadzało. Zaczęłam myśleć o tym moim śnie, byłam ciekawa co on może znaczyć. to trochę dziwne, ale miałam wrażenia, że znam głos tej postaci. Tylko skąd.? Z nudów stanęłam na murku fontanny i zaczęłam przyglądać się ludziom którzy byli nie daleko niej, byłam tak pochłonięta moimi myślami, że nie zwracałam uwagi co się wokół mnie dzieje.
Do rzeczywistości przywróciło mnie mocne pchnięcie do przodu co spowodowało,że byłam cała mokra i wściekła, bo jakiś kretyn wrzucił mnie do tej fontanny !! Ciekawe który dureń na to wpadł. Wynurzyłam się z wody i popatrzyłam na moich towarzyszy. Justin miał ze mnie niezłą polewkę bo już prawie płakał ze śmiechu, a Destiny stała z otwartą buzią, dopiero kiedy wyplułam z buzi wodę którą zdążyłam złapać zaczęła dorównywać śmiechem Bieberowi. Oczywiście wiedziałam że sprawcą tego idiotycznego kawału jest Justin, więc chciałam się odpłacić
-Ooooj Juuuuustin – zaczęłam słodko się uśmiechając  ZEMSZCZĘ SIĘ ! – krzyknęłam i ruszyłam w pogoń za nim.

007.

-Dest. ? – zaczęłam na co odwróciła się w moją stronę lekko się uśmiechając – mam coś czego nam trzeba – pokazałam na reklamówkę smakołyków
-mm. jesteś nie zastąpiona. – uśmiechnęła się do mnie jeszcze szerzej
-takiej uśmiechniętej Destiny mi brakowało. – położyłam moje rzeczy na jej łóżku i przytuliłam się do niej
-stwierdziłam,że nie warto się tak strasznie tym przejmować. co się stało to się nie odstanie. jest dupkiem i tyle. po prostu muszę się z tym pogodzić. – wzruszyła ramionami uśmiechając się sztucznie, w jej oczach było widać ból, rozczarowanie.
W sumie nie dziwię jej się. Straciła przyjaciela, którego w gruncie rzeczy naprawdę kochała. Życie jest okrutne.
-no więc co oglądamy.? – zapytałam zmieniając temat
-a co masz. ? – wyciągnęłam wszystkie filmy, które wzięłam ze sobą i ułożyłam na łóżku – o kurcze my się chyba nigdy nie zdecydujemy. – zaśmiała się widząc moją dość pokaźną kolekcję
-mamy całą noc i trochę dnia, więc wiesz – zrobiłam mój ukochany wyszczerz i szturchnęłam moją przyjaciółkę
-oglądnijmy może jakąś komedię. jak już mam płakać to ze śmiechu. – zaśmiała się, a ja się do niej uśmiechnęłam.
`zuch dziewczyna` - pomyślałam
Po długich dyskusjach wybrałyśmy kilka filmów, które w przeciągu kilku godzin oglądnęłyśmy.
-hahahahahahahahahahahahahaha, o jejku mój brzuch. – śmiałyśmy się leżąc na łóżku całe we łzach, oczywiście ze śmiechu
-boże, jak my wyglądamy. – powiedziałam śmiejąc się jeszcze głośniej
-ty.. te żelki, są jakieś podejrzane, co żeś tam nasypała. – naszym, śmiechom nie było końca, ale kiedyś to się musiało skończyć
-dziękuję Ci Kiara. – powiedziała do mnie Destiny
-ale za co.? – zapytałam zdziwiona
-no za to że teraz tutaj jesteś i że mnie pocieszasz, bo to dzięki tobie mam teraz dobry humor. – rzuciła mi się w ramiona a ja się uśmiechnęłam
-nie ma za co. jesteś moją przyjaciółką i to jest mój obowiązek. nie dam żadnemu kretynowi cię skrzywdzić. – powiedziałam dumnie wypinając pierś
-tak, jak ty wkroczysz do akcji to boję się pomyśleć co z Chrisa zostanie. – zaśmiała się a ja jej wtórowałam
-masz rację bój się. – zrobiła groźna minę i ziewnęłam – spaaaaaaaaać mi się chce. – powiedziałam i przeciągnęłam się
-ja zajmuje pierwsza łazienkę. ! – krzyknęła i pobiegła do łazienki zostawiając mnie w swoim pokoju
-osz ty. ! – zaśmiałam się z niej
Byłam naprawdę bardzo bardzo bardzo szczęśliwa, że w końcu udało mi się ją jakoś rozweselić. Byłam pewna, że zajmie mi to jakieś 2 dni, a tu proszę taka odmiana. Z tego wszystkiego sięgnęłam po mojego iPhona i weszłam na mojego tt. Chciałam dodać kilka wpisów i posprawdzać co się dzieje w `świecie twittera`. Pierwsze co zrobiłam to weszłam na konto Chrisa, bo po prostu musiałam zobaczyć jak on reaguje, czy wgl jakoś zareagował. To co zobaczyłam wbiło mnie w łóżko. Każdy wpis z ostatnich kilku godzin były o Destiny i o tym jak źle postąpił. Siedziałam jakieś 5 minut z szeroko otworzonymi oczami i rozdziabioną buzią. W życiu bym nie pomyślała, choć po tym jak Justin mi powiedział jak Chris zachował się po wyjściu Dest.. nie wiem, mam mętlik w głowie. Siedziałam tak jeszcze chwilę i pewnie siedziałabym jeszcze dłużej, ale z łazienki wyszła Destiny w samym ręczniku uśmiechając się do mnie głupio.
-zapomniałam ciuchów. – zrobiła wyszczerz i sięgnęła do szafki i wyciągnęła z niej piżamę i ponownie zniknęła w łazence
Dodałam szybko kilka wpisów i odłożyłam telefon. Popatrzyłam na łóżko i stwierdziłam, że przydałoby się to posprzątać. Tak też zrobiłam.
Po 1h byłyśmy już wykąpane i gotowe do spania. Wdrapałyśmy się na łóżko, ja jeszcze wzięłam laptopa mojej przyjaciółki i weszłam na skypa. Zobaczyłam że `Justin Bieber wysyła mi zaproszenie do kontaktów` dodałam go i od razu wyświetliło mi się, że jest dostępny. Zadzwonię do niego a co. Tylko obawiałam się ..
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.. – krzyknęła Destiny na widok Justina bez koszulki który zaakceptował połączenie od mnie ..
-heeeeeeej Destiny, witaj Kiara – uśmiechną się do nas
-cześć Juuuuuuuustin, ooo mój boże. nie mogę oddychać.. – westchnęła moja przyjaciółka a ja wybuchnęłam śmiechem po prostu nie wytrzymałam
-oddychaj głęboko, wdech, wydech, wdech, wydech – powiedział chłopak do Dest a ta wykonała jego polecenie – już dobrze. ? – zapytał chcąc się upewnić
-ta-ak. – powiedziała jąkając się – co tam Justin, jak nowa płyta i wgl. ? – zapytała podniecona
-teraz jestem na wakacjach i mam napisane kilka piosenek, ale nic ci  nich nie powiem bo to jest sekret. więc ciiiii. – uśmiechną się tajemnico do moje przyjaciółki a ona zliczyła zgona to znaczy chyba zaliczyła
-Destiny, ej nie wygłupiaj się – szturchnęłam ją a Just patrzył na nas z przerażeniem
-zabiłem ją. ? -jękną
-ży-żyje. – powiedziała Dest podnosząc się z łóżka na co ja z Bieberem odetchnęliśmy z ulgą
-wystraszyłaś nas. – powiedziałam patrząc na nią
-to jego wina. – pokazała na Biebsa a ten w geście obronny, podniósł obie ręce na co zaczęłam się śmiać
-boziu z kim ja żyję. – powiedziałam łapiąc się za głowę
Gadaliśmy i śmialiśmy się jeszcze przez jakieś 2 godziny i tak nam zleciał calusieńki dzień i trochę nocy, ale przynajmniej Dest po części zapomniała o tym co się wydarzyło po południu.

006.


*oczami Kiary*
Po naszej rozmowie Destiny poprosiła mnie żebym została na noc u niej, więc wzięłam telefon i zadzwoniłam do mojej mamy żeby ją poprosić o zgodę, niby mam te 17 lat, ale wciąż `trzymam się spódnicy mojej mamy`
-hej mamuś.
-no hej. stało się coś. ? – zapytała z troską w głosie
-nie nic się nie stało, tylko chciałam się zapytać czy mogłabym zostać na noc u Destiny. ? 
-czemu nie w końcu wakacje są. – powiedziała, na co ja się uśmiechnęłam
-dziękuję. mamoo.? – ponownie zapytałam
-słucham.?
-jesteś jeszcze u tej swojej koleżanki.? – miałam nadzieję,że jeszcze jest, bo nie chciałam żeby była w domu kiedy będę szła po jakieś ubrania na noc
-tak jeszcze jestem, a co. ? – uff..
-a nic nic. tak pytam. to dziękuję i pa. 
-papa. – pożegnałam się i rozłączyłam połączenie
Wróciłam do pokoju mojej przyjaciółki, a ona wciąż leżała na łóżku smutna, wręcz mogłabym powiedzieć, że załamana. Jak dorwę Chrisa… yhg. frajer !! Ciekawa jestem jak on zareagował, gdy Dest wyszła z płaczem z Grill’a. Szkoda słów.. jedno pytanie JAK ON MÓGŁ.?! Chyba nie myślał racjonalnie. Na pewno nie myślał racjonalnie, kiedy ją opuścił. Nie mogę patrzeć jak ona cierpli, muszę coś z tym zrobić. 
-heeeeeeej. mała. – zwróciłam się do swojej przyjaciółki chcąc zwrócić na siebie uwagę, bo od kąt skończyłam gadać z mamą nawet na mnie nie popatrzyła. – nie warto nim sobie zaprzątać głowy. – powiedziałam a ona popatrzyła na mnie z pod byka
-jak mam sobie nim nie zaprzątać głowy. znam go praktycznie od urodzenia. wiem o nim wszystko. ! ale ciąż nie mogę się w jakiś sposób otrząsnąć.. on.. – głos jej się załamał, a ja automatycznie do niej podbiegłam biorąc ją w objęcia
-ej nie płacz. proszę cię. ! – powiedziałam mocno ją przytulając – ja teraz idę po jakieś ciuchy, skoro mam u ciebie nocować i przyniosę kilka filmów to oglądniemy ok.? – zapytałam a ona pokiwała twierdząco głową pociągając nosem – a ty masz nie płakać zrozumiano. – pokiwałam palcem i zrobiłam dziwną miną na co ona się uśmiechnęła. nareszcie.
Telefon schowałam do kieszonki spodenek i wyruszyłam w stronę mojego domu. Szłam dość szybko, ponieważ nie chciałam przypadkiem minąć się z moją mamą. Dlaczego.?Sama nie wiem.. Kiedy byłam już w połowie drogi, zauważyłam idącego w moją stronę Justina. Uśmiechnęłam się i przyśpieszyłam kroku. 
-no heeeeeeej. – zagadał Just
-hej. co ty tu robisz. ? – zapytałam zdziwiona, no bo co on mógł robić niedaleko mojego domu.
-em.. moja mama ma gości i nie chciałem przeszkadzać, a ja nie gustuję w babskich pogaduszkach. – zaśmiał się a ja mu wtórowałam – a ty, gdzie się wybierasz. ? – zapytał uśmiechając się zachęcająco
-ja wracam do domu. – odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą
-o.. to może cię odprowadzę. ? – zapytał nieśmiało drapiąc się po głowie
-nie musisz, ja i tak tylko wezmę kilka rzeczy i idę do Destiny. – odpowiedział na co on się troszkę zmieszał – ale dziękuję, za chęci. – uśmiechnęłam się
-no skoro tak.. ale powiedz mi jak ona się czuje. ? -zapytał a mi mina od razu zrzedła na samą myśl o jej łzach i smutnym wyrazie twarzy
-szczerze.. fatalnie. cały czas płacze.. jak dorwę Chrisa wszystkie ząbki mu powybijam. ! – zagroziłam na co Biebs się zaśmiał
-mam się o niego bać. ? – zapytał udając wystraszonego 
-tak. – zaśmiałam się – a Chris jak się zachowywał jak Destiny wyszła z Grill’a ? – zapytałam
-też nie wyglądał za ciekawie. był przygnębiony i nic nie chciał powiedzieć, siedział cicho jak mysz pod miotłą. jeszcze NIGDY taki nie był. w sumie to zmył się jakieś 15 min po tym jak wyszłyście. – powiedział, na co ja westchnęłam
-obydwojga jest mi ich szkoda, ale to nie zmienia faktu,że Chris nie oberwie. – zrobiłam mściwą minę i po chwili się zaśmiałam – dobra ja idę, bo Dest na mnie czeka, pa. – minęłam go i poszłam w stronę mojego domu 
-pa. – usłyszałam za swoimi plecami, na co odwróciłam się i posłałam Justinowi ciepły uśmiech.
Po dosłownie 5 minutach byłam pod drzwiami do mojego domu. Otworzyłam drzwi i nawet nie ściągając butów, pognałam na górę do swojego pokoju. Do jakiejś większej torebki wpakowałam kilka ciuchów, zabrałam moje ulubione filmy, które widziałam już milion razy, ale nie zaszkodzi oglądnąć ich jeszcze raz, a że z Dest mamy podobne gusty to myślę,że jej te  filmy podpasują. Wzięłam zapakowaną torbę do rąk i ponownie wyszłam z domu uprzednio go zamykając. Po drodze do mojej przyjaciółki wstąpiła jeszcze do sklepu i kupiłam żelki, pisanki i jakieś chipsy do tego jakiś napoje. Jak babski wieczór, to bez słodyczy się nie obędzie. Kiedy byłam już pod domem Destiny, zadzwoniłam do drzwi a otworzyła mi je jej mama. Grzecznie się przywitałam, ściągnęłam moje buty i poszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Leżała w takiej samej pozycja w jakiej ją zostawiłam, tyle,że już nie płakała.

005.


-no ale jak, skąd, kiedy, dlaczego. ?- pisnęła w moja stronę Dest 
-Destiny spokojnie oddychaj. wdech, wydech, wdech, wydech. – po kilku głębokich oddechach uspokoiła się. Na chwilę
-boże siedzę obok Justina Biebera !! – pisnęła tak głośno,że ludzie zaczęli się na nas oglądać za co ode mnie stała po głowie
-siedź cicho. Chcesz żeby wszyscy się tu zlecieli. – upomniałam ją, a chłopaki zaczęli się śmiać, co wkurzyło moją przyjaciółkę 
-a ty z czego się śmiejesz Chris. ? hmm.. nie do ciebie wzdycham… – popatrzyła zawistnie na Chrisa, na co on się zmieszał
-to wy się znacie. ? – zapytałam i popatrzyłam na równie zdezorientowanego Justina
-właśnie. ? znacie się. ? – zapytał Justin
-to długa historia.. – westchnął Chris 
-mamy czas.. – powiedziałam i popatrzyłam na Chrisa i Dest z wyrzutem
-taak, Chris powiedz im jak bardzo mnie zraniłeś.. – powiedziała,a w jej oczach pojawiły się łzy – miło było mi cię poznać Justin, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy,a teraz zmykam. pa – zabrała szybko swoje rzeczy i wyszła z kawiarenki
-Destiny zaczekaj. ! -krzyknęłam za nią, szybko zabrałam mój telefon i wybiegłam za nią, ale niestety nie było po niej śladu.
Napisałam do Justina,że idę zobaczyć co z Destiny i że przepraszam go za to co dziś się stało. Byłam bardzo ciekawa co się wydarzyło między Destiny a Chrisem. Nigdy się tak nie zachowywała. To było dziwne.. Kiedy już doszłam pod jej dom zadzwoniłam dzwonkiem, a w drzwiach stanęła ona. Miała czerwone oczy od płaczu,a po jej policzkach wciąż spływały łzy. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam chcąc jej dać otuchy. Zamknęłyśmy drzwi frontowe i poszłyśmy do jej pokoju. Muszę to od niej wyciągnąć - pomyślałam. Gdy weszłyśmy do jej azylu ona od razu położyła się na swoje łóżko wtulając się w dużego miśka który zawsze leżał na jej łóżku. 
-Destiny.. co się dzieje. ? – zapytałam siadając obok niej
-on.. on.. on.. a z resztą nieważne.. – powiedziała zachodząc się coraz większym płaczem 
-Dest.. ważne. to jest ważne. proszę cię.. powiedz mi. na pewno ci ulży. – powiedziałam do niej głaskając ją po plecach
-ehh.. bo.. bo on..-zaczęła się jąkać
-co on. ? – ponaglałam ją 
-no bo to zaczęło się kilkanaście lat temu zanim jeszcze przeprowadziłam się z LA tutaj do Stratford. Z Chrisem znałam się dosłownie od pieluszki, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ufałam mu, wiedziałam że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji. Kochałam go.. jak brata. Ale po jakimś czasie obydwoje uświadomiliśmy sobie,że czujemy do siebie coś więcej. Zaczęliśmy się spotykać, wiesz chodzenie na randki i tego typu rzeczy. Było cudownie… do czasu. Pewnego dnia przyszedł do mnie i powiedział, że wyjeżdża. Od tak. Usłyszałam od niego tylko trzymaj się i zniknął. Nie dawał, żadnej oznaki życia, nie wiedziałam gdzie jest, co robi. Nic. Kompletnie. Jedyne co mi po nim pozostało to ten miś – wzięła do rąk swojego brązowego misia z którym zawsze spała – dostałam go podczas naszej ostatniej randki.. Ale wracając do sprawy.. Cierpiałam jak cholera, ale powoli zaczynałam się przyzwyczajać,że go nie ma, że nasza znajomość dobiegła końca. Ale dziś to wróciło, wszytko. To jak go kochałam i to jak bardzo mnie zranił. To nie fair Kiara. Dlaczego. ? – zapytała zanosząc się jeszcze większym płaczem. 
Szybko wzięłam ją w objęcia i nie puszczałam jej. To smutne że tak postąpił. Sama miałam łzy w oczach, ale nie chciałam żeby ujrzały one światło dzienne. Wystarczy, że to Destiny wylewa łzy. Nie wyobrażam sobie jak ona musi cierpieć. Biedna. 
-Dziękuję. – powiedziała moja przyjaciółka już bardziej spokojna
-Ale za co. ?- zapytałam zdziwiona
-Za to, że tu jesteś i że nareszcie to z siebie wyrzuciłam. – lekko się uśmiechnęła co odwzajemniłam
-Nie ma za co. Pamiętaj,że zawsze na mnie możesz liczyć.- znów ją przytuliłam 
*oczami Chrisa*
Cholera.. dlaczego ja byłem taki głupi. ?Jak mogłem jej coś takiego zrobić. Teraz mnie nienawidzi i płacze przeze mnie. Moja mała. Muszę ją przeprosić i to jak najszybciej. 

004.


Obudziłam się ok. godziny 8, bo jakiś kretyn postanowił do mnie zadzwonić. Leniwie sięgnęłam po telefon i popatrzyłam na wyświetlacz `Justin`.
-taaaaaa.?-zapytałam zaspana
-obudziłem cię.?
-no co ty nie powiesz.-powiedziałam z ironią
-przepraszam.
-dobra trudno, było minęło. więc w jakiej sprawie dzwonisz.? -zapytałam przecierając oko.
-emm, chciałem umówić się na to nasze spotkanie.co ty na to. ?-powiedział, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie że to spotkanie miało odbyć się dziś, a ja umówiłam się  z Destiny. fuck. !
-kurcze, tylko,że ja już umówiłam się z kimś, ale..-nagle wpadłam na świetny pomysł-chociaż poczekaj, to spotkajmy się w SmartGrill’u o 14. ?-zapytałam uśmiechając się sama do siebie na samą myśl jak zareaguje Destiny na widok Justina
-ale jak jesteś już umówiona, to możemy to przełożyć.
-nie, nie naprawdę nie trzeba. możemy się spotkać.-zapewniłam go 
-w takim razie do 14.
-do zobaczenia.-odłożyłam telefon i walnęłam się z powrotem na łóżko. 
Już nie mogę się doczekać miny Destiny jak zobaczy Justina. huehuehueheuhuehuehue.  To będzie świetne. Po jakimś czasie stwierdziłam, że nie chce mi się spać, więc poszłam na dół zjeść jakieś śniadanko. Kiedy zeszłam na do kuchni było jakoś tak dziwnie cicho. Pewnie jeszcze wszyscy śpią – pomyślałam. Wyciągnęłam zimne mleko z lodówki, wsypałam płatki do miski i zalałam je zimnym mlekiem. Kiedy chciałam wyjść z pomieszczenia do przygotowywania posiłków, zauważyłam kartkę, która leżała sobie na blacie. Podniosłam ją i przeczytałam: ‘Kochanie jeśli czytasz ten list to pewnie już nie śpisz i zauważyłaś że w domu jest pusto. Otóż  ja  razem z Vani z samego rana pojechałyśmy do mojej starej przyjaciółki. Nie martw się o nas, wrócimy wieczorem. Tymczasem życzę Ci miłego dnia i do zobaczenia wieczorem. Kocham. Mama.’ Aha. No spoko mama pojechała do przyjaciółki. Ciekawe do jakiej. A tam nieważne. Dobra wróćmy do rzeczywistości. Wzięłam z powrotem miskę z płatkami i poszłam do salonu przed telewizor zjeść moje śniadanie. Włączyłam jakieś kreskówki i akurat leciał `Tom & Jerry` ( xD). Pooglądałam chwilę telewizję i stwierdziłam,że nie będę się w domu nudzić skoro mam dużo czasu do mojego wyjścia. Postanowiła,że pójdę pograć trochę w kosza. Muszę się od nowego roku zapisać się do drużyny, w końcu dobrze gram, a za każde zawody są przyznawane dodatkowe punkty, które mogą mi się przydać w dalszym kształceniu. Odstawiłam miskę do zlewu i poszłam do mojego pokoju, gdzie wybrałam jakiś sportowy strój, przebrałam się w niego. Wzięłam pod pachę piłkę do koszykówki i poszłam przed garaż gdzie znajdował się kosz. Kilka lat temu mój tata razem z moim bratem go tu zamontowali, ponieważ to była ich wspólna pasja i zawsze w weekendy pogrywali sobie w kosza, a ja patrzyłam na nich z okna mojego pokoju. Bardzo za nimi tęsknię. Gdy byłam już dostatecznie zmęczona, weszłam do domu i pognałam do swojego pokoju po jakieś ciuchy na spotkanie z Justinem i Destiny. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wróciłam do pokoju. Wzięłam telefon do ręki żeby sprawdzić która godzina i okazało się, że jest 13:30. Czyli mam jeszcze pół godziny. Okeeeey. Schowałam telefon do kieszonki spodenek i wyszłam z domu uprzednio zamykając go na klucz. Szłam sobie powoli, bo wiedziałam, że Destiny jak zwykle się spóźni, a Justin.. cóż nie wiem. Ale chłopaki zazwyczaj się spóźniają więc on chyba też. W końcu niczym się nie różni. Kiedy doszłam do SmarGrill’a zauważyłam przy jednym ze stolików znajomą `czuprynę`, nie byłam pewna czy to na pewno on, więc napisałam do niego czy już jest. Kiedy wysłałam mu wiadomość, chłopak ze znajomą `czupryna` odwrócił się i uśmiechną. Czyli to jednak Justin. Podeszłam do jego stolika, a obok niego siedział jakiś chłopak w full-capie. 
-hej.-uśmiechnęłam się do chłopaków
-heeej Kiara,to mój przyjaciel Chris-przedstawił mi swojego towarzysza
-cześć, miło mi cię poznać.-Chris zwrócił się do mnie 
-mnie również.-odpowiedziałam -moja przyjaciółka powinna za chwilkę być, więc miałabym do was małą prośbę. Chciałabym ją zaskoczyć i chciałabym was poprosić żebyście założyli kaptury.
-no doooooobra, ale po co. ?-zapytał Chris
-ponieważ moja przyjaciółka jest mega fanką Justina i chcę jej zrobić niespodziankę.-uśmiechnęłam się do nich -to jak. ?-zapytałam z nutką nadziei w głosie
-oki nie ma sprawy.-odpowiedział Justin i razem z Chrisem założyli kaptury
Po chwili do kafejki weszła Destiny z tym swoim niepowtarzalnym uśmieszkiem. Pomachałam do niej, żeby wiedziała gdzie ma przyjść. 
-heeej Dest, a ty jak zwykle spóźniona.-zaśmiałam się przytulając ją na przywitanie
-hej hej. no wiesz nie mogłam się zebrać, bo spałam troszkę dłużej niż przypuszczałam.-wyszczerzyła się 
-no dooooobra. siadaj.-pokazałam jej krzesełko 
-ale tu. przecież..
-siadaj.-zapewniłam ją uśmiechając się do niej tajemniczo a ona na mnie popatrzyła ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
Kiedy Destiny zajęła swoje miejsce, a mianowicie siedziała na przeciwko Chrisa, ja usiadłam na przeciwko Justina. Siedzieliśmy wszyscy w ciszy,a na twarzy każdego z osobna malowała się inna mina. Destiny była zaniepokojona. Chris tak jakby przerażony. A Justin … cóż w sumie to nie wiem. Jedynie ja zachowywałam spokój. Nie wytrzymałam dłużej i kopnęła lekko Justina i Chrisa w nogi dając im znak,że mogą już ściągnąć kaptury. Nadeszła chwila prawdy.  Gdy chłopaki pozbyli się nakryć z głów Destiny cicho pisnęła zasłaniając sobie usta dwoma rękami, a ja zaczęłam się śmiać.
-s-s-s-skąd oni tu się wzięli. ?-zapytała mnie Destiny ściskając moooocno moją rękę.
-niespodzianka.-uśmiechnęłam się.

003.

Szczerze..? Nie mam pojęcia ile tak stałam. Ta informacja w żaden sposób nie docierała do mojego mózgu, zawsze kiedy Destiny opowiadała mi z przejęciem o Bieberze w głowie zawsze miałam obraz cwaniaka, któremu wydaje się, że jest pękiem wszechświata i nie liczy się ze zdaniem innych. Przyznaję się bez bicia pomyliłam się i to bardzo. Z tego wszystkiego zapomniałam, że trzymam śpiącą Jazzy na rękach.
-Kiara ? Kiara żyjesz?-zapytał Justin machając mi ręką przed oczyma
-tak.. tak tylko wiesz taki mały szok.-powiedziałam wracając do ‘świata żywych’
-to dobrze.-uśmiechną się a ja to niepewnie odwzajemniłam -heh kto by pomyślał, że spędzę popołudnie z wielkim Justinem Bieberem.- mruknęłam na co on się zaśmiał
-wcale nie taki wielki mam tylko 1.70* wzrostu.- zaśmiał się a ja mu wtórowałam
-no wiesz w porównaniu do mnie to jednak jesteś wysoki.. – zaśmiałam się
-nie no nie jesteś taka niska – stwierdził uprzednio mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu
-mam 1,59 więc jestem malutka.- zrobiłam tzw poker face
-lubię niskie dziewczyny.. ekhem emm.. to znaczy.. małe jest piękne,prawda-zarumienił się szczerząc się
-niby taaak.a tak nawiasem mówiąc to ciesz się, że nie ma tu mojej przyjaciółki. – zaśmiałam się podając mu małą Jazzy, którą trzymałam na rękach
-a to dlaczego?-zrobił wystraszoną minę
-wiesz.. spróbuję to powiedzieć tak.. jakby cię zobaczyła to z pewnością by się na ciebie rzuciła.-uśmiechnęłam się zakładając ręce na pierś
-zwariowana fanka?-zapytał uśmiechając się pod nosem
-nie do końca, ale jednak zna każdą twoją piosenkę na pamięć, nawet gdybyś obudził ja w nocy o północy wyrecytowała by ją nie myląc się. co dla mnie jest wyczynem.
-serio.? aww .. jak ja kocham moich fanów. muszę ją poznać. ej mam pomysł.- uśmiechną się
-no dajesz.- odpowiedziałam czekając na ten jego pomysł
-daj mi swój numer, to może się spotkamy we 4.-zaproponował wyciągając telefon
-jasne czemu nie.. ale zaraz zaraz.. – zrobiłam pytającą minę – jak we 4 ?
-no ja, ty, twoja przyjaciółka i mój przyjaciel.- zaśmiał się
-ah no tak. głupia, to podasz mi swój numer ? – uśmiechnęłam się zachęcająco
-jasne-odparł i chwilę później wymieniliśmy się swoimi numerami telefonów.
 Po zaledwie kilku chwilach miałam numer Justina Biebera w telefonie.
-Justin a mogła bym ci zadać jedno pytanie ? -zapytałam patrząc na niego
-jasne,wal śmiało?-uśmiechną się zachęcająco
-co ty to w ogóle robisz? myślałam że taka osoba jak ty nie będzie przesiadywać tu. no wiesz..- zapytałam
-em.. no tak to może trochę dziwnie zabrzmieć ale chciałem sobie zrobić takie wakacje od sławy.. zero wywiadów, koncertów, nagrywania płyt .. tylko ja, rodzina i znajomi.-odpowiedział patrząc mi w oczy
-no to będziesz miał udane wakacje. przynajmniej takich ci życzę.-uśmiechnęłam się do niego.
-dziękuję ci bardzo.-odwzajemnił uśmiech.
Gadaliśmy jeszcze chwilę, a gdy zaczynało się robić coraz chłodniej oboje stwierdziliśmy, że najwyższa pora się rozejść do domów. Justin obiecał, że zadzwoni jutro żeby umówić się na nasze spotkanie. Kiedy przekroczyłam próg domu szybko ściągnęłam buty i pobiegłam do pokoju żeby wziąć szybką kąpiel i przebrać się w piżamy. Po 30 min byłam już gotowa. Z racji tego, że nie chciało mi się spać zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedziała moja mama pijąc herbatę i czytając jakąś książkę.
-cześć mamuś. co czytasz.? – zapytałam siadając obok niej na krzesełku
-cześć słonko. a w sumie to nawet nie wiem co to za książka, leżała na półce to ją wzięłam i spodobała mi się. – uśmiechnęła się do mnie zamykając książkę
-ahaaa. a Vani śpi. ? – zapytałam pijąc mamy herbatę
-śpi śpi. a cóż to był za chłopak z którym prowadziłaś tak zaciętą konwersację,hmm ?- nie ma to jak pytania mojej mamy
-emm, Justin. poznałam go dzisiaj w parku. bardzo miły KOLEGA.- uśmiechnęłam się serdecznie podkreślając ostatnie słowo
-dobrze dobrze kolega zobaczymy jak długo będzie twoim kolegą-mruknęła pod nosem
-ej słyszałam. ! jak mówię że kolega to kolega – wytknęłam jej język – idę spać bo mi się oczy okropnie kleją, dobranoc mamuś – pocałowałam mamę w policzek i poczłapałam na górę do swojego pokoju.
Gdy do niego weszłam od razu walnęłam się na łóżko, byłam tak wyczerpana, że nie miałam siły na nic. Przykryłam się, napisałam szybko do Destiny żeby jutro o 14 przyszła do naszej ukochanej kawiarenki, bo muszę jej coś powiedzieć i usnęłam.
*przypuśćmy,że Justin ma 1,70. C;

002.


Odwróciłam się i mój nieszczęsny lód wylądował na koszulce jakiegoś chłopaka,który miał na sobie okulary i duży kaptur więc za bardzo go nie widziałam kto to jest.
-O MÓJ BOŻE.. ja.. ja.. bardzo bardzo przepraszam .. ja .. nie chciałam .. boziu jaka ja jestem niezdarna.. ghhh.. -zaczęłam się tłumaczyć i wycierać koszulkę owego chłopaka na co on się tylko zaśmiał i złapał mnie za ręce
-hahaha. nie przejmuj się .. nic się nie stało tylko szkoda bo miałaś dobrego loda..-westchną i posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam
-oj tam.. ale ja naprawdę przepraszam.-spojrzałam na niego, bo chciałam zobaczyć choć kapinkę jego twarzy,ale.. nie udało się
-ale ja ci mówię że nic nie szkodzi, Justin jestem.- wyciągną do mnie dłoń a ja ja uścisnęłam
-a ja Kiara. – uśmiechnęłam się
-ładne imię, too.. jesteś tutaj sama? -zapytał patrząc na mnie
-dziękuję. właściwie to przyszłam z siostrą, która siedzi tam.-pokazałam na Vani siedzącą przy stoliku.-a ty?-zapytałam przedłużając rozmowę
-aak się składa że też przyszedłem z siostrą.-odpowiedział uśmiechając się
-serio? to może przysiądziecie się?-zapytałam z nadzieją
-no wiesz.. czemu nie.- uśmiechną się
-to idź po siostrę i przyjdźcie do nas.-odpowiedziałam
-ok.- ‘rzucił’ szybko i oddalił się w stronę wyjścia, zapewne po siostrę. Ja jak to ja nie czekałam na niego tylko poszłam do Vani.Ona sobie grzecznie zajadała loda i niczym i nikim się nie przejmowała.
-Kiala to twój chłopak ?-zapytała patrząc na mnie swoim ‘przenikliwym’ spojrzeniem
-CO? nie Vani to nie mój chłopak.-odpowiedziałam bardzo zaskoczona a zarazem rozbawiona tym pytaniem 
-kto nie jest twoim chłopakiem?-zapytał Justin stojąc z mną a ja zrobiłam WIELKIE oczy
-emm.. aa… wiesz..-zaczęłam się jąkać odwracając się do niego
-no kto?-dopytywał się robiąc cwaniacka minę
-wiesz.. em.. bo .. moja siostra myślała, że ty jesteś moim chłopakiem..-odpowiedziałam czując jak robię się cała czerwona
-hahaha, nie przejmuj się moja siostra dokładnie to samo mnie się pytała.-zaśmiał się,a mi kamień spadł z serca
-pytała czy jestem twoim chłopakiem?!-krzyknęłam robiąc wielkie oczy
-nie .. czy jesteś moją dziewczyną.. -zaśmiał się
-a .. no tak.. -walnęłam się z otwartej dłoni w czoło
-a więc gdzie jest twoja siostra? -zapytałam rozglądając się
-tu.-pokazał na małą dziewczynkę kryjącą się za nim
-czeeść. jak masz na imię?-zapytałam kucając przy niej
-Dźazzi.-powiedziała wychodząc zza chłopaka
-a ja Kiara. to moja siostrzyczka Vanessa.-przedstawiłam się i przy okazji siostrę -Vanessa przywitaj się z Jazzy -tym razem zwróciłam się do siostry, która nie wiedziała co się dzieje
-Dobzie.-odpowiedziała obojętnie i podeszła do Jazzy. Obydwie bardzo nudziły się w lodziarni, więc postanowiliśmy  pójść do parku. Droga zajęła nam na  rozmowie, pilnując przy tym swoich sióstr. Gdy rozmawialiśmy ja wciąż zastanawiałam się kim może być Justin.. tj. czy go znam, bo wciąż miała na sobie ten głupi kaptur i okulary.Chwilami myślałam żeby zedrzeć z niego to ‘przebranie’ i dowidzieć się kim on jest. Ale nie będę nachalna, bo dopiero by sobie pomyślał. ‘Najpierw wywala na mnie lody a potem części garderoby’. Ygh.. gdy doszliśmy do parku dziewczynki poszły na plac zabaw a my z Justinem usiedliśmy na ławce i gadaliśmy .. gadaliśmy.. gadaliśmy.. aż tu nagle w tym samym momencie ( co mnie bardzo zdziwiło ) zadzwoniły nam telefony. Wymieniliśmy się uśmiechami i odebraliśmy je. Na wyświetlaczu widniał napis ” mama ” więc szczerze powiedziawszy bałam się odebrać. 
-słucham ?-zapytałam niepewnie
-o mój boże.. Kiara wiesz która jest już godzina?!- krzyknęła
-emm.. tak szczerze to nie ?-odpowiedziałam drapiąc się w głowę
-jest już 7 p.m ! a wyszłyście przed 2 .. myślałam że wam się coś stało. macie być w domu zaraz .. zrozumiano ?-mówiła na jednym wydechu
-dobrze mamo nie denerwuje się.nic nam nie jest. i zaraz będziemy w domu.-odpowiedziałam ponownie
-dobrze przepraszam. ale naprawdę przyjdźcie zaraz.-mama powidziała na co ja tylko westchnęłam
-dobrze mamo.pa.-odpowiedziałam żegnając się
-pa.-odpowiedziała i rozłączyła się. 
Ja tylko włożyłam telefon do kieszeni spodenek i wróciłam na ławkę na której Justin już siedział z dziewczynkami.
-niech zgadnę mama.?-zapytał Justin z uśmieszkiem na twarzy 
-taa ale skąd ty.. -zapytałam ale on mi przerwał 
-ponieważ moja dzwoniła do mnie twierdząc,że coś nam się stało-zaśmiał się 
-heh.. mam wrażenie że się zgadały, w każdym razie mam zaraz pojawić się w domu.-zrobiłam smutna minę i wzięłam pół żywą Vani na ręce 
-niewykluczone, to może was odprowadzę- zaproponował
-jasne skoro chcesz.-uśmiechnęłam się do niego -to choć- powiedziałam i zaczęłam iść w stronę mojego domu a Justin za mną. Po kilkunastu minutach doszliśmy pod mój dom. Mama szybko wybiegła z domu i wzięła ode mnie małą, więc miała wolne ręce. Ale tak szczerze powiedziawszy nie wiem skąd wiedziała że ja tu jestem.. pewnie patrzyła w okno albo założyła mi chipa  i mnie śledzi. Nie.. wybieram pierwszą opcję. Podeszłam do Justina i tak mnie korciło żeby mu ściągnąć ten cholerny kaptur że szok. Ale  powstrzymałam się.
-więc.. -zaczęłam 
-tja.. to ja będę spadał do domu.-powiedział i miał odchodzić, gdy nagle stanęłam przed nim i zapytałam 
-Justin nie chcę być nachalna, ale dlaczego cały dzień chodzisz w tym kapturze i okularach?-zapytałam z przejęciem 
-naprawdę chcesz wiedzieć.?-zapytał 
-taak.-odpowiedziałam szybko 
-no to weź na chwilę Jazzy od mnie.-podał mi małą i zamierzał już ściągnąć kaptur, gdy nagle zatrzymał się 
-ale nie będziesz krzyczeć?-zapytał 
-niee.-uśmiechnęłam się 
-no więc dobrze.-odpowiedział i nagle szybkim ruchem ręki ściągną kaptur .. potem okulary. A ja ? Ja stałam z otwarta buzią i oczami jak pięcio-złotówki .. nie mogąc uwierzyć że spędziłam cały dzień z JUSTINEM BIEBEREM i jego siostrą.

001.


Obudziłam się cała zalana potem i łzami. Od śmierci mojego kochanego braciszka męczy mnie ten sam straszny sen.. sen w którym właśnie dowiaduję się że on zginą.Wciąż nie mogę się po tym wszystkim pozbierać. Mam wrażenie że to tylko i wyłącznie moja wina choć wszyscy w koło mówią że nikt nie mógł tego w żaden sposób przewidzieć. Ja w to nie wierzę. Może właśnie dlatego jest mi tak ciężko. Nie wiem.. ale wiem jedno.. David by tego nie chciał. Chciałby żebym nadal była tą uśmiechniętą Kiarą jaką byłam przed jego śmiercią. Będzie mi bardzo ciężko zapomnieć o takiej stracie.. o stracie mojego brata! Ale dla niego znów zacznę się uśmiechać. Nagle z moich rozmyślań wybiła mnie moja mała siostrzyczka.
-Kiala! Kiala! Wtawaj! Mama woła cie na śniadanko!- wleciała prosto na moje łóżko tuląc się do mnie
-Cześć mała. Dobra powiedz mamie że zaraz zejdę.ok?- powiedziałam całując małą w główkę
-Dobzie. Kiala a pójdzieś źe mną na lody??-zapytała robiąc przy tym słodkie oczka
-Dobrze,pójdę z tobą na te lody ale musisz coś zrobić.-zgodziłam się
-Ale ćio?- zapytała z przerażeniem na co ja się cwaniacko uśmiechnęłam
-Dać mi buziaka.. oo tu.. -pokazałam na policzek,a po chwili Vani to zrobiła -No dobrze w takim razie pójdę z tobą,a teraz zmykaj do mamy,bo ja się muszę przebrać.- odpowiedziałam,zaraz po tym jak Vanessa opuściła moje łóżko, a potem pokój ja pobiegłam do łazienki wcześniej chwytając kilka ciuchów. W łazience zrobiłam poranną toaletę i po jakichś 20 minutach zeszłam na dół do kuchni na śniadanie. W kuchni mama i Vani siedziały już przy stole i jadły śniadanie.
-Cześć mamuś.-przywitałam mamę z uśmiechem na twarzy
-Czeeeść a co dziś taka szczęśliwa?-zapytała mama odwzajemniając uśmiech.
-Aaa jakoś tak,chciałam w końcu zacząć się uśmiechać.-mówiąc to zaczęłam wcinać moje śniadanie, czyli kanapki z nutellą ( kocham ).
-I bardzo dobrze, przecież nie możesz się obwiniać za śmierć Davida.. każdemu jest ciężko,ale najwidoczniej tam musiało być i .. -przerwałam jej
-Mamo.. proszę nie zaczynaj tego tematu. Wiesz, że ja i tak myślę co innego,więc po co zaczynać.. -popatrzyłam na nią z żalem
-Rozumiem.. przepraszam córciu- mówiąc to położyła dłoń na moją i zaczęła ja głaskać [ mama] a biedna Vani nie wiedziała co się dzieje
-Nic nie szkodzi mamo .. może któregoś dnia będę mogła o tym słuchać.. może- zrobiłam kwaśną minę
-No słyszałam że idziecie na lody.- mama szybko zmieniła temat
-Taak idziemy co nie Vani?- zapytałam uśmiechając sie do siostry
-TIAK !!- krzyknęła mała klaskają w rączki.
Po śniedaniu poszłam do pokoju i włączyłam mojego laptopa. Weszłam na fejsa i popisałam z kilkoma osobami, a gdy się zoriętowałam była już godzina 2 p.m. Szybko wyłączyłam laptopa, chwyciłam za torbe w której miałam portfel, telefon, chusteczki ( jak by co ) i jakieś tam duperele. Zeszłam na dół do salonu a tam znalazłam moją mamę i Vani oglądające telewizje.
-No to idziemy na te lody?-zapytałam siadając obok siostry
-Tiak tiak tiak ! -krzyknęłam rzucając mi się na szyję
-No to chodź, ubierzemy butki i pójdziemy.-uśmiechnęłam się do siostry biorąc ją na rączki i kierowałam się do przedpokoju
-Tylko uważajcie na siebie !- usłyszałam za sobą krzyk mamy
-Dobrze mamo !-odkrzyknęłam jej, po chwili ubrałam małej buty i wyszłyśmy z domu kierując się do lodziarni. Szłyśmy sobie spacerkiem i doszłyśmy za nie całe 30 min.
w lodziarni :
-No to Vani jakiego chcesz loda? -zapytałam siostry trzymając ją na rekach
-TRUŚKAWKOWEGO !-krzyknęła, a ja ją odstwiłam na podłogę i kazałam jej stać grzecznie
-Więc poproszę loda truskawkowego i kokosowego.-powiedziałam do pani za ladą. I chwili w rękach trzymałam loda Vani, ale mała szybko mi go wzięła z rąk i zaczęła jeść
-Vani idź sobie usiądź tam.-pokazałam jej na krzesełka w dalszej części lokalu
-Dobzie.-mała odpowiedziała kierując się w wyznaczone miejsce
-Proszę.-powiedziała do mnie ekspedientka podając mi mojego loda. Ja posłusznie odebrałam, zapłaciłam. Gdy się odwróciłam mój lód wylądował na koszulce jakiegoś nie znajomego chłopaka…

000. Prolog

Prolog : 

Siedziałam sobie spokojnie na sofie w salonie i oglądałam telewizje, gdy nagle do domu wpadła moja mama. Była cała zapłakanana i roztrzęsiona.Szybko zerwałam się z miejsca i podbiegłam do niej. Bez chwili zastanowienia przytuliłam ją do siebie chcąc jąw jakiś sposób uspokoić. 
-Mamo..? Co się stało ? – zapytałam mamę siadając z nią na sofie 
-T-twój .. b-brat.. on .. – wychlipała 
-Co z Davidem !? – krzyknęłam przerażona 
-O-on n-nie żyje.. – łkała, a ja czułam jak ból rozrywa mnie od środka a po moim policzku ciekną tysiące, pff a nawet miliony łez..