Obudziłam się cała zalana potem i łzami. Od śmierci mojego kochanego braciszka męczy mnie ten sam straszny sen.. sen w którym właśnie dowiaduję się że on zginą.Wciąż nie mogę się po tym wszystkim pozbierać. Mam wrażenie że to tylko i wyłącznie moja wina choć wszyscy w koło mówią że nikt nie mógł tego w żaden sposób przewidzieć. Ja w to nie wierzę. Może właśnie dlatego jest mi tak ciężko. Nie wiem.. ale wiem jedno.. David by tego nie chciał. Chciałby żebym nadal była tą uśmiechniętą Kiarą jaką byłam przed jego śmiercią. Będzie mi bardzo ciężko zapomnieć o takiej stracie.. o stracie mojego brata! Ale dla niego znów zacznę się uśmiechać. Nagle z moich rozmyślań wybiła mnie moja mała siostrzyczka.
-Kiala! Kiala! Wtawaj! Mama woła cie na śniadanko!- wleciała prosto na moje łóżko tuląc się do mnie
-Cześć mała. Dobra powiedz mamie że zaraz zejdę.ok?- powiedziałam całując małą w główkę
-Dobzie. Kiala a pójdzieś źe mną na lody??-zapytała robiąc przy tym słodkie oczka
-Dobrze,pójdę z tobą na te lody ale musisz coś zrobić.-zgodziłam się
-Ale ćio?- zapytała z przerażeniem na co ja się cwaniacko uśmiechnęłam
-Dać mi buziaka.. oo tu.. -pokazałam na policzek,a po chwili Vani to zrobiła -No dobrze w takim razie pójdę z tobą,a teraz zmykaj do mamy,bo ja się muszę przebrać.- odpowiedziałam,zaraz po tym jak Vanessa opuściła moje łóżko, a potem pokój ja pobiegłam do łazienki wcześniej chwytając kilka ciuchów. W łazience zrobiłam poranną toaletę i po jakichś 20 minutach zeszłam na dół do kuchni na śniadanie. W kuchni mama i Vani siedziały już przy stole i jadły śniadanie.
-Cześć mamuś.-przywitałam mamę z uśmiechem na twarzy
-Czeeeść a co dziś taka szczęśliwa?-zapytała mama odwzajemniając uśmiech.
-Aaa jakoś tak,chciałam w końcu zacząć się uśmiechać.-mówiąc to zaczęłam wcinać moje śniadanie, czyli kanapki z nutellą ( kocham ).
-I bardzo dobrze, przecież nie możesz się obwiniać za śmierć Davida.. każdemu jest ciężko,ale najwidoczniej tam musiało być i .. -przerwałam jej
-Mamo.. proszę nie zaczynaj tego tematu. Wiesz, że ja i tak myślę co innego,więc po co zaczynać.. -popatrzyłam na nią z żalem
-Rozumiem.. przepraszam córciu- mówiąc to położyła dłoń na moją i zaczęła ja głaskać [ mama] a biedna Vani nie wiedziała co się dzieje
-Nic nie szkodzi mamo .. może któregoś dnia będę mogła o tym słuchać.. może- zrobiłam kwaśną minę
-No słyszałam że idziecie na lody.- mama szybko zmieniła temat
-Taak idziemy co nie Vani?- zapytałam uśmiechając sie do siostry
-TIAK !!- krzyknęła mała klaskają w rączki.
Po śniedaniu poszłam do pokoju i włączyłam mojego laptopa. Weszłam na fejsa i popisałam z kilkoma osobami, a gdy się zoriętowałam była już godzina 2 p.m. Szybko wyłączyłam laptopa, chwyciłam za torbe w której miałam portfel, telefon, chusteczki ( jak by co ) i jakieś tam duperele. Zeszłam na dół do salonu a tam znalazłam moją mamę i Vani oglądające telewizje.
-No to idziemy na te lody?-zapytałam siadając obok siostry
-Tiak tiak tiak ! -krzyknęłam rzucając mi się na szyję
-No to chodź, ubierzemy butki i pójdziemy.-uśmiechnęłam się do siostry biorąc ją na rączki i kierowałam się do przedpokoju
-Tylko uważajcie na siebie !- usłyszałam za sobą krzyk mamy
-Dobrze mamo !-odkrzyknęłam jej, po chwili ubrałam małej buty i wyszłyśmy z domu kierując się do lodziarni. Szłyśmy sobie spacerkiem i doszłyśmy za nie całe 30 min.
w lodziarni :
-No to Vani jakiego chcesz loda? -zapytałam siostry trzymając ją na rekach
-TRUŚKAWKOWEGO !-krzyknęła, a ja ją odstwiłam na podłogę i kazałam jej stać grzecznie
-Więc poproszę loda truskawkowego i kokosowego.-powiedziałam do pani za ladą. I chwili w rękach trzymałam loda Vani, ale mała szybko mi go wzięła z rąk i zaczęła jeść
-Vani idź sobie usiądź tam.-pokazałam jej na krzesełka w dalszej części lokalu
-Dobzie.-mała odpowiedziała kierując się w wyznaczone miejsce
-Proszę.-powiedziała do mnie ekspedientka podając mi mojego loda. Ja posłusznie odebrałam, zapłaciłam. Gdy się odwróciłam mój lód wylądował na koszulce jakiegoś nie znajomego chłopaka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz