-Kiara Kiara ! obudź się ! Kiara – krzyknęła moja przyjaciółka, budząc mnie z tego okropnego snu
-c-c-o się dzieje. ? – zapytałam wystraszona podrywając się z łóżka
-krzyczałaś i płakałaś przez sen – powiedziała Destiny patrząc na mnie z zatroskaniem w oczach
Dotknęłam moich policzków, rzeczywiście mokre. Czyli jednak płakałam.
-miałam dziwny sen. – powiedziałam kładąc się z powrotem na łóżko
-opowiadaj. – zachęciła mnie kładąc się obok mnie i patrząc na mnie z zaciekawieniem
-śniła mi się jakaś postać, która wołała o pomoc, ale w żaden sposób nie mogłam tego zrobić. choć bardzo chciałam. to było straszne. do tego ten krzyk. ygh. coś okropnego. – na samą myśl o tym śnie przechodziły mnie ciarki
-faktycznie dziwny. – powiedziała Dest – dobra chodź idziemy na śniadanie, coś czuję, że mama robi gofry – na bąknęła moja przyjaciółka
-gofry. ! – wrzasnęłam, szybko podnosząc się z łóżka – to co my tu jeszcze robimy, idziemy na dół – powiedziałam łapiąc moją przyjaciółkę z rękę i zbiegając szybko po schodach do kuchni gdzie urzędowała mam Destiny.
-dzień dobry dziewczynki. – uśmiechnęła się do nas
-hej mamo
-dzień dobry. – grzecznie się przywitałam i usiadłam obok przyjaciółki przy stole
-wyspałyście się.? – zapytała pani McCartney
-taaak, nawet bardzo. – odpowiedziałam uśmiechając się do niej na co Destiny potwierdziła moją odpowiedź
-no dobrze, nie będę już was zadręczać moimi pytaniami, smacznego. – powiedziała do nas i podała nam talerz z goframi i wyszła z kuchni
-dziękujemy. – krzyknęła Destiny w stronę mamy choć nie sądzę,że usłyszała
Nałożyłam sobie 2 gofry i nałożyłam duuużą ilość bitej śmietany. mmm. Kocham.
-jesteś uzależniona od bitej śmietany. – stwierdziła moja przyjaciółka śmiejąc się ze mnie
-hej, to nie prawda po prosu bardzo ją lubię. – powiedziałam gryząc kolejny kawałek gofra
-jasne bo ci uwierzę jaki normalny człowiek je bitą śmietanę do szarlotki, lodów, naleśników, gorącej czekolady, gofrów, babeczek.. – zaczęła wymieniać
-dobra już dobra, skończ.. może jestem troszeczkę uzależniona – odpowiedziałam na co Dest popatrzyła na mnie z pod byka – dobra jestem uzależniona
-no i to chciałam usłyszeć – powiedziała moja przyjaciółka z satysfakcją na co ja ją trzepnęłam w ramie
Po zjedzonym śniadaniu wróciłyśmy do pokoju dziewczyny i ścigałyśmy się kto pierwsz zajmie łazienkę. Tym razem ja byłam pierwsza. HA ! Byłam szybsza. Umyłam szybko żeby, rozczesałam włosy, które stały na wszystkie strony świata i związałam je w luźnego warkocza. Ubrałam krótkie poszarpane spodenki, luźną koszulkę z napisem`SWAG` i moje kochane czarne Vansy. Kiedy wyszłam do łazienki wparowała Destiny i zajęła się sobą. W czasie kiedy moja przyjaciółka odbywała poranną toaletę zadzwonił mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz `Justin`.
`co on może chcieć. ?` – pomyślałam
-słucham. ? – odebrałam
-hej Kiara. co robisz. ? – zapytał radosnym głosem
-heeeeeeej. w sumie to nic siedzę z Destny u niej. a dlaczego pytasz. ? – zapytałam mrużąc oczy, choć on tego i tak nie wiedział ale okeyyy
-a tak sobie myślałem, że może się spotkamy w parku, wiesz żeby pogadać.- zaproponował nieśmiało
-jasne czemu nie. ale biorę ze sobą Destiny, więc ostrzegam. najlepiej miej na sobie zbroję, albo ochroniaża. – zaśmiałam się a on mi wtórował
-dobra, zbroja raz. to o której macie czas. ? – zapytał
-może o 14 ? – zapytałam, była godzina 12 więc byłam pewna że do 14 Dest z łazienki wyjdzie, z nią nigdy nic nie wiadomo
-no to do 14 pod fontanną.?
-no to do zobaczenia. -powiedziałam i pożegnałam się z chłopakiem
-do zobaczenia. – powiedział i się rozłączył
`no to teraz czekamy,aż Dest wyjdzie z łazenki. to sobie trochę poczekam` – pomyślałam
Od kąd pamiętam moja przyjaciółka zawsze długo siedziała w łazience. To było czasami naprawdę bardzo denerwujące, ale z czasem się przyzwyczaiłam.
-ok, już jestem. – powiedziała McCartney, kiedy już wyszła z łazienki czekajcie ile minęło.. godzinę, no coś koło tego
-nareszcie. za chwilę idziemy do parku. – powiedziałam pakując moją piżamę i wczorajsze ubrania do torby
-spoko, a co tam będziemy robić. – zapytała wkładając
-nie wiem Justin chciał się spotkać – powiedziała czekając aż Destiny wybuchnie a ja się trochę pośmieję, wiem jestem wredna
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! ŻARTUJESZ. ?! -krzyknęła
-nie nie żartuję, ale proszę cię nie wrzeszcz. – powiedziałam zatykając uszy
-zaraz zemdleję. – powiedziała machając sobie ręką przed twarzą chcąc się ochłodzć
-hahahahahahahahahahahahaha jesteś dziwna. – śmiałam się z niej, boże widzisz a nie grzmisz
-ej to nie jest śmieszne. on jest taki boski,że po prostu.. ahh. – rozmarzyła się i zrobiła taka śmieszną minę,że po prostu nie wytrzymałam i zaczęłam się tak śmiać, że aż przewróciłam się na łóżko
-rozwalasz mnie wiesz. – zwróciłam się do niej ocierając łzy – dobra choć, idziemy. -podniosłam się z łóżka i pociągnęłam moją zamyśloną przyjaciółkę w stronę drzwi i wyszłyśmy z jej pokoju, a później z domu.
Szłyśmy sobie spokojnie, ponieważ do parku w sumie nie miałyśmy aż tak daleko to nie wiedziałam potrzeby śpieszenia się, bo wiedziała, że jeśli nawet byśmy przyszły chwilę później Justin nie odezwałby się ani słowem. Po 30 minutach wysłuchiwanie tego jaki to Justin jest boski, kochany. Jak cudowne ma włosy, uśmiech, zęby, uszy, Jerrego.. żałowałam że nie zabrałam ze sobą słuchawek. Na szczęście chwilę potem zobaczyłam fontannę i chłopaka zapatrzonego w swój telefon wiedziałam, że to Justin.
-hej Justin. – zagadałam a on podniósł głowę
-heeeeeej. – przeciągnęła Dest
-no cześć dziewczyny, jak tam. ? – zapytał chowając telefon do kieszeni swoich spodni
-nic specjalnego. nudziło się nam więc przyszłyśmy. – odpowiedziałam a Dest tylko pokiwała twierdząco głową patrząc na Biebera jakby zaraz miała się na niego rzucić
-mi też się w domu nudziło więc pomyślałem, że może się z wami spotkam. w końcu Destiny to moja fanka. prawda. ? – zapytał uśmiechając się do mojej przyjaciółki uśmiechem który powala miliony dziewczyna na kolana
-tak tak tak, jestem twoją największą fanką. ! – krzyknęła uradowana na co się zaśmiałam
-oj jest. całą drogę mówiła o tym jaki jesteś cudowny. – powiedziałam na co Destiny zrobiła wyszczerz w stronę Justina
-awww.. to miłe. kurcze jak jak kocham moich beliebers – westchną chłopak i poklepał miejsce obok siebie na murku fontanny gdzie usiadłyśmy, ja po jednej stronie a Dest po drugiej.
Justin i Destiny sobie spokojnie rozmawiali co mi w ogóle nie przeszkadzało. Zaczęłam myśleć o tym moim śnie, byłam ciekawa co on może znaczyć. to trochę dziwne, ale miałam wrażenia, że znam głos tej postaci. Tylko skąd.? Z nudów stanęłam na murku fontanny i zaczęłam przyglądać się ludziom którzy byli nie daleko niej, byłam tak pochłonięta moimi myślami, że nie zwracałam uwagi co się wokół mnie dzieje.
Do rzeczywistości przywróciło mnie mocne pchnięcie do przodu co spowodowało,że byłam cała mokra i wściekła, bo jakiś kretyn wrzucił mnie do tej fontanny !! Ciekawe który dureń na to wpadł. Wynurzyłam się z wody i popatrzyłam na moich towarzyszy. Justin miał ze mnie niezłą polewkę bo już prawie płakał ze śmiechu, a Destiny stała z otwartą buzią, dopiero kiedy wyplułam z buzi wodę którą zdążyłam złapać zaczęła dorównywać śmiechem Bieberowi. Oczywiście wiedziałam że sprawcą tego idiotycznego kawału jest Justin, więc chciałam się odpłacić
-Ooooj Juuuuustin – zaczęłam słodko się uśmiechając ZEMSZCZĘ SIĘ ! – krzyknęłam i ruszyłam w pogoń za nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz